TWOJA PRZEGLĄDARKA JEST NIEAKTUALNA.
Wykryliśmy, że używasz nieaktualnej przeglądarki, przez co nasz serwis może dla Ciebie działać niepoprawnie. Zalecamy aktualizację lub przejście na inną przeglądarkę.
Data: 29.09.2021
Dostępne na rynku kaski chroniące głowy rowerzystów, narciarzy czy snowboardzistów mają poważną wadę. Wystarczy jedno zderzenie, a kask powinien trafić do kosza. Nie daje już bowiem gwarancji bezpieczeństwa. Naukowcy z PWr pracują właśnie nad rozwiązaniem, które będzie zdecydowanie bardziej ekologiczne. A to nie koniec jego zalet.
W chwili gdy rowerzysta zalicza upadek, jego głowę przed urazami chroni kask pochłaniający energię zderzenia z chodnikiem. Mechanizm jest prosty – specjalna pianka znajdująca się we wnętrzu kasku absorbuje ją i oddaje z mniejszą wartością.
Wady? Energia tego zderzenia nie jest rozpraszana, a magazynowana w piance. Ostatecznie trafia z powrotem na głowę użytkownika w drugiej fazie uderzenia. Ryzyko obrażeń – choć zminimalizowane – nie jest więc zerowe i przy poważniejszym wypadku głowa rowerzysty ucierpi mimo ochrony.
Do tego taki kask powinno się wymienić na nowy nawet przy nieznacznym zderzeniu – bo nie mamy pewności czy nadal zapewnia nam bezpieczeństwo.
Wynika to z jego budowy. Sportowe kaski najczęściej składają się z zewnętrznej sztywnej skorupy, umieszczonej pod nią wykładziny energochłonnej, wyściółki – czyli tzw. wykładziny komfortowej i pasków mocujących z zapięciem.